wtorek, 13 marca 2012

Start

Dlaczego nowy blog? Tyle razy już zaczynałem i kończyło się góra po trzeciej notce... Cóż, okazuje się, że Perl to jest moje najważniejsze hobby i zasłużyło na specjalne potraktowanie. Tym razem jako osobny blog, a nie jakaś tam kategoria na blogu prywatnym. 

Dlaczego Perl?

Każdy człowiek musi się jakoś realizować artystycznie. Zbieranie znaczków, robienie modeli samolotów, brzdąkanie na gitarze, klejenie bitów w Abletonie albo pikseli w Paincie: różne są sposoby na wyrażenie siebie i tworzenie piękna. Nie wiem dlaczego, ale akurat mi najwięcej frajdy sprawia dzierganie skryptów w Perlu.
To raczej egzotyczny czy też ezoteryczny sposób ekspresji artystycznej. W finale "Mam Talent" na pewno się nie pojawię. Nawet żonie nie byłbym w stanie wytłumaczyć, co w tym jest takiego fascynującego. A jednak jest w tym wszystkim takie subtelne piękno. Gdyby nie to, dawno bym się zajął czymś ciekawszym.
Może uda mi się tu wyjaśnić, co takiego ma ten akurat język, co sprawia, że nawet w 2012 roku jest on wciąż atrakcyjny. Języki ewoluują: powstają wciąż nowe, stare umierają. Są jak memy, które walczą między sobą o uwagę umysłu programisty. Czy mem Perla jest na tyle silny, aby przetrwać w dzisiejszym nieprzyjaznym środowisku?
Po 12-tu latach nie do końca sam wiem, czy to hobby czy praca, bo granice się zacierają. Warto to jednak rozgraniczać, bo swoją pracę kiedyś trzeba skończyć i oddać komuś, kto potrzebuje czegoś gotowego i działającego, a hobby to nieustający proces tworzenia, poprawiania i eksperymentowania. Perl umożliwia jedno i drugie, stąd po pracy nadal mam chęć robić niby to samo co w pracy, ale przecież zupełnie inaczej.
Dwanaście lat to kupa czasu. Wracam czasem do starych programów. Github? Kiedyś go nie było. Prawdziwą rewolucją był SourceForge. Gdzieś tam w jego archiwach czają się moje skrypty. Czy aż tak bardzo różnią się od tego w jaki sposób teraz koduje?
Jak każdy zapoznający się z dowolnym językiem programowania, przeszedłem przez ileś-tam etapów:
  1. Poznawanie języka: tworzenie programów na zasadzie kopiowania cudzych fragmentów, metodą prób i błędów, oraz nieporadnego kalkowania kodu z innego języka.
  2. Nauka idiomów i wzorców charakterystycznych dla danego języka: na tym etapie nabieramy indywidualnego charakteru programowania, a wciąż popełniamy błędy, wynikające z niewiedzy lub lenistwa.
  3. Zachłyśnięcie się możliwościami: nadużywanie atrakcyjnych cech języka, przekładanie formy nad treścią, golf, JAPH i inne potworne zabawy z językiem.
  4. Dopracowywanie swojego warsztatu: znane są już pułapki języka, powstają porządne i użyteczne programy, do których można wrócić nawet po latach, znamy swoje możliwości jako programisty.
  5. Eksperymentowanie: szukanie nowych możliwości, narzędzi języka, wypróbowywanie nowych paradygmatów programowania, poszerzanie swojej wiedzy.
Czy trzeba przejść je wszystkie? Wydaje mi się, że wiele osób zatrzymuje się w połowie drogi i nie potrzebuje dalszych etapów, aby np. dobrze wykonywać swoją pracę. Chyba, że to już nie jest tylko praca, tudzież krótki epizod do zaspokojenia swojej ciekawości.
Nie lubię określenia "guru". Niesie ze sobą jakieś złe skojarzenia: człowieka oderwanego od rzeczywistości, przekonanego o swojej nieomylności. Jest wielu takich ludzi w branży IT, którzy zatracili się w swojej arogancji: dobrzy koderzy, ale fatalne osobowości. Mam nadzieję, że nie czeka mnie taki los. Chyba wolałbym się kiedyś określić słowem "sensei". Składa się na to słowo zarówno czas poświęcony na poznanie jakiejś dziedziny jak i chęć przekazywania swojej wiedzy innym.
Po to właśnie ten blog: chciałbym w nim pokazywać różne ciekawe rzeczy związane z Perlem, ale nie po to aby narzucić swój właśny sposób myślenia, a raczej po to aby przekonać, że Perl jest warty głębszego poznania. Niniejszym zapraszam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz